Nie jestem dobra w interpunkcji. Owszem, zdania kończę kropkami, a przed słowem „który” stawiam przecinek, no ale… Zasad nie znam. Lecę na tzw. „czuja”. W organizowanym przez Sopotekę dyktandzie poległabym masakrycznie…
Nie oznacza to jednak, że nie wzięłam udziału w organizowanym przez bibliotekę konkursie pobocznym do samego dyktanda i nie odpowiedziałam na pytanie: Po co nam interpunkcja?
Miało być kreatywnie, więc było…
Moja odpowiedź?
Bez interpunkcji, podczas czytania „na głos” nie wiedzielibyśmy kiedy oddychać i przełykać ślinę, co doprowadziłoby do masowych śmierci czytających. Słuchający zaś, pomarliby z nudów, bo nie rozumieliby co się im czyta. Ogólnie bez interpunkcji byłaby śmierć, nicość i zniszczenie 😉
Jak pokazały wyniki, moja odpowiedź była na tyle kreatywna, że jury przyznało mi nagrodę – ekotorbę i znak naszych czasów – maseczkę 🙂

Nie sądzę, żeby wyniki konkursu sprawiły, że bardziej zainteresuję się zasadami interpunkcji, a moje teksty będą bez zarzutu… Nie mniej, nagroda bardzo cieszy 🙂
Wszystkich zaś siłaczy, którzy chcieliby wziąć udział w Dyktandzie, zapraszam do zapoznania się z wydarzeniem: IV Dyktando Sopockie / Spotkanie z prof. Bralczykiem